Miałam w planie opowiedzieć Wam dzisiaj o zupełnie innym tytule, ale jestem tak pozytywnie nastawiona po ostatniej lekturze, że nie mogę dłużej trzymać w sobie i muszę się z Wami podzielić debiutem Mai van Straaten.
-
Autor: Maja van Straaten
-
Tytuł: Frania Tańska i tajemnica zaginionego obrazu
-
Seria: Frania Tańska
-
Liczba stron: 336
-
Data premiery: 06.09.2023
-
Wydawnictwo: Lira
Gdybym miała powiedzieć Wam jaki to gatunek, myślę, że temu tytułowi najbliżej do komedii kryminalnej, w stylu retro. Główną bohaterką jest Frania Tańska, pracująca w Muzeum Narodowym i to właśnie tam ginie tytułowy obraz. Zaś Frania, rozkochana w sztuce malarka, angażuje się aż nadto w poszukiwania zguby, w których pomaga jej dwójka przyjaciół – Lola, reporterka, i Sandor, właściciel składu węgierskiego tokaja. Autorka wprowadza nas w cudowny klimat epoki Art Deco, jednocześnie podrzucając Frani różne kłody i utrudnienia, aż do momentu kiedy bohaterce grozi niebezpieczeństwo. Autorka maluje obraz miasta i epoki w niezwykle malowniczy sposób, zaglądamy do wnętrz dawnej siedziby Muzeum Narodowego na Podwalu. Zaglądamy do modnych kawiarni, klubów, a nawet do luksusowego domu mody Hersego. Warszawa pokazana jest jako miasto wielu kontrastów, kultur i smaczków tych w stylu high life, jak i tych wątpliwej reputacji.
Zanim poznamy rozwiązanie zgadki zaginięcia obrazu, przemierzymy z Franią warszawskie zaułki, wieczorne wizyty w klubach czy zakupy z Lolą, te na Nalewkach, jak i te u Hersego. Jedyne co mi trochę zgrzytnęło to rzeczone Nalewki, które nagle znalazły się na Grochowie. Być może czytelnika z innych miast nie będzie to tak drażnić, ale mieszkaniec Warszawy zorientuje się, że nie ma możliwości, by będąc na ulicy Nalewki być jednocześnie na Grochowie. Topologia miast nie zmieniła się aż tak przed ostatnie 100 lat. Pomijając ten mały zgrzyt mimo wszystko historia poprowadzona jest w sposób sprawny i konsekwentny, z każdym rozdziałem rozwijamy kolejne elementy zagadki i poznajemy lepiej Franię, jej przyjaźń z Lolą i Sandorem. To trio wyśmienicie sobie radzi w meandrach bezstroski stolicy dwudziestolecia miedzywojennego, tej nonszalanckiej radości i spokoju.
Maja van Straaten oddaje w nasze ręce nie tylko kryminał rodem z lat 20, ale przekazuje nam swoją fascynację epoką dwudziestolecia, sztuki i stylu Art Deco. Pozwala nam się w nich zanurzyć i ah „baranie nóżki!” czegóż tu więcej chcieć? Chyba tylko więcej historii Frani i jej przyjaciół.