Pamiętacie jak w ubiegłym roku zbierałam się by opowiedzieć Wam o drugim tomie Warszawianki? Nie, zajrzyjcie koniecznie tutaj. Tym razem miałam równie trudny orzech do zgryzienia, ale chyba poszło mi odrobinę łatwiej z przetrawieniem w głowie zakończenia historii o Warszawiance, o Lenoczce i Saszy. A może nie? Może ten rok ma jakieś fatum nad sobą, które mam nadzieję, tym cudownym tytułem przełamać. Bowiem, nie jest to pierwszy ostatni, trzeci tom historii, który w tym roku czytam. O pozostałych, wstyd się przyznać, jeszcze Wam nie opowiedziałam, a były równie wyśmienite. Czasem mam takie wrażenie, że potrzebuję czytać i czytać i czytać i przerwać nie mogę, a kiedy już przerwę to myśli same układają się w całość w głowie. Tak też zaczęła się ta opowieść.
 
  • Autor: Ida Żmiejewska
  • Tytuł: Od zmierzchu do świtu
  • Cykl: Warszawianka (tom 3)
  • Liczba stron: 445
  • Data premiery: 01.09.2021
  • Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
 
Jesień już zawsze będzie mi się kojarzyła z Warszawianką, to zawsze gdzieś na przełomie lata i jesieni ukazywały się kolejne tomy Warszawianki. Zaczęło się 2 lata temu z pierwszym tomem, w ubiegłym roku mogliśmy wrócić do wydarzeń z XIX wiecznej Warszawy. Tym razem, wraz z początkiem roku szkolnego Ida Żmiejewska powróciła z kolejny tomem Warszawianki – Od zmierzu do świtu. W życiu naszych bohaterów minęło 7 długich lat, wiele się zmieniło, ale jak za dotknięciem magicznej różczki spotykają się nie gdzie indziej, a w Warszawie. Jest rok 1894, karnawał trwa w najlepsze, w całej Warszawie odbywają się liczne bale. Jeden z bardziej hucznych rautów trwa  w Resursie Obywatelskiej, kiedy w kuluarach dochodzi do morderstwa Józefiny Majerowej, autorki poczytnej rubryki towarzyskiej jednej z warszawskich gazet. Ciało znajduje… Leontyna, a to stawia ją w kręgu podejrzanych. Na szczęście śledztwo prowadzi młody sędzia śledczy Jerzy Szuster, a pomaga mu nie kto inny a sam Aleksander Woronin. Tym sposobem historia zatacza koło i Aleksander z Leontyna, znów są w samym centrum śledztwa. A to jeszcze nie koniec, bo już wkrótce pojawia się kolejne ciało. Morderstwa wydawałoby się zupełnie ze sobą nie powiązane. Ale kto wie?
 
Oczywiście, jak na ostatni tom przystało, tym razem jeszcze bardziej skupiam sie na historii Leontyny i Aleksandra. W końcu już chyba wszystkie przeszkody jakie mogły im się przydarzyć już minęły? Czy na pewno? Cóż chyba pewne osoby nie zmieniły nigdy zdania i nadal są w stanie zrobić wszystko aby nie dopuścić nawet do spotkania tych dwojga. A nasza autorka? Hmm… powiem Wam tylko tyle – zaskoczy Was na pewno! To w jaki sposób prowadzi historię naszych bohaterów jest naprawdę cudowne i niesamowite. Czasem mam wrażenie, że historia kryminalna, która wydawałoby się, że gra pierwsze skrzypce, schodzi na drugi plan, byśmy mogli delektować się historią Lenoczki i Saszy, tego co się z nimi działo przez te wszystkie lata – od historii poprzedniego tomu minęło aż 7 lat! W końcówce XIX wieku widać również wyraźniej różnice pomiędzy kobietami z pokolenia Leontyny oraz tymi z pokolenia jej matki i ciotek. Emancypacja na terenach Polski znacząco różniła się od tej, która widać było na terenie Europy. Jednak chociażby sama postać Józefiny Majerowej, czy Leontyny zostały tak przedstawione aby te różnice społeczne, pokoleniowe dało się wyraźnie zauważyć. Z kolei postawa pani Ameli czy ciotki …. Były bardzo przywiązane do postawy narodowościowej i konserwatywnej roli kobiety – której głównym celem życiowym, bez względu na wykształcenie, jest znalezienie kandydata na męża, najlepiej takiego, który spotka się z akceptacją całej rodziny, a niekoniecznie wybranki. W powieściach Idy Żmiejewskiej można znaleźć wiele takich smaczków, o których nie myślimy dzisiaj, ponad sto lat po tamtych czasach, tak różnych od tego co mamy dzisiaj.
 
Cykl o Warszawiance jest taką niezwykłą opowieścią, do której wiem, że będę wracać z ogromną przyjemnością. Tak jak po latach wracam czasem do Akunina, Chmielewskiej czy Christie, których chociaż nie znajdziecie na moich półkach (w przeciwieństwie do Idy), to zawsze znajdzie się dla nich czas. Ida będzie miała nad nimi drobną przewagę – jest tuż na wyciągnięcie dłoni. Tak by powrócić do tych cudownych aromatów, klimatów i dźwięków, które przywołała swoimi słowami i przelała na kartach trzech powieści.
 
Recenzja tomu 1 – Warszawianka
 
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Skarpa Warszawska
 
Moja ocena: 10/10 👍👍👍👍👍👍👍👍👍👍