Pierwszy tom serii Czarny magPierwszy rok, który miałam przyjemność czytać w ramach booktouru zorganizowanego przez @atii_monster bardzo mi się spodobał, o czym możecie przeczytać w recenzji. Zwykle nie lubię czytać serii partiami, więc od razu wzięłam się za szukanie i przeczytałam na czytniku dzięki Legimi. Bardzo sobie chwalę możliwość czytania na czytniku, zwłaszcza kiedy nie chcę tracić czasu na chodzenie do sklepu, zamawianie przez internet lub nie jestem pewna czy ten tytuł chciałabym na półce. Moje półki pękają ostatnio w szwach i muszę naprawdę z rozwagą dobierać literaturę, którą chcę na nich trzymać. Planuję własny regał, ale o tym napiszę Wam innym razem, bo za bardzo zbaczam z tematu.

Wracając do tematu, czyli Adeptki, tomu drugiego serii Czarny Mag. Cóż, nie powiem, żeby była nudna, co to to nie. Czytałam ją z równie zapartym tchem co tom 1. Jednak kilka spraw się zmienia przede wszystkim dynamika. W poprzednim tomie towarzyszyliśmy Ryiah przez trudy i mozoły trudnego 1szego roku. W Adeptce dynamika się zmienia, ponieważ towarzyszymy naszej bohaterce przez 4 lata jej edukacji jako adepta magii w różnych zakątkach krainy, której niewielki przedsmak mogliśmy poznać w Pierwszym roku. Również pełna nienawiści relacja między Ryiah i Darren zmienia swoje oblicze – skacząc od nienawiści do miłości i w odwrotną stronę. Trochę to irytujące, bo w pierwszym tomie miałam przedsmak dobrego fantasy, które tutaj nabrało dynamiki, ale pozostawiło lekki niesmak powtarzalności, dziecinnego zachowania między głównymi bohaterami. Ale jednak sprawiło, że chciałam czytać dalej. Niestety na razie zostały wydane tylko te 2 tomy z tetralogii. Próbowałam wersję oryginalną, ale to chyba przypadek w którym tłumacz wykazał się ogromnym talentem i sprawił, że tak świetnie się czytało zarówno Pierwszy rok, jak i Adeptkę. Z kolejnym tomem – Kandydatką – poczekam jednak na polskie tłumaczenie, które mam wrażenie, że wiele wnosi i bez tego czegoś zrezygnowałabym już po pierwszym tomie.

Moja ocena: 9/10 👍👍👍👍👍👍👍👍👍🤜