Książki Alka Rogozińskiego mają w sobie coś takiego, że już widząc tytuł i nazwisko autora uśmiecham się od ucha do ucha. Nie inaczej było z „Babką z zakalcem”. Kiedy tylko dowiedziałam się jaki jest najnowszy tytuł Alka wiedziałam, że będzie jak zwykle prześmiesznie. Nie żebym stała się koneserką jego tytułów, w tym tempie pisania, które jakby magicznie przyspieszyło w ciągu ostatniego pół roku – pandemię mamy jakąś czy co? – nie wyrobię z czytaniem! A w końcu kiedyś wypada być na bieżąco.
Przypomina mi to historię sprzed wielu, wielu lat, jakoś pomiędzy połową, a schyłkiem lat 90-tych, kiedy krążąc pomiędzy półkami pobliskiej biblioteki, dzierżąc w dłoni kartę do Wypożyczalni dla dorosłych wyrobioną przez rodziciela na usilne błagania jedynaczki, że Wypożyczalnia dla Dzieci już nie wystarcza, odkryłam mile polsko brzmiącą autorkę – Joannę Chmielewską. Muszę dodać, że w tamtych czasach fascynującą literaturą dla mnie były tytuły popularnonaukowe, historyczne, coś w stylu Ericha von Dänikena, Roberta Gravesa czy inne równie fascynujące tytuły. Owszem czasem trafiła się porządna literatura rodem spod palców Agathy Christie, ale polscy autorzy? Po tych sięgałam głównie w ramach lektur szkolnych. Odkrycie Chmielewskiej było dla mnie przeżyciem niesamowitym i przez wiele kolejnych lat pozostała dla mnie jedyną współczesną autorką, na bieżąco piszącą (o tak wówczas jeszcze śp. autorka płodziła co i rusz nowe tytuły) po której twórczość sięgałam. Cała reszta była do szpiku zagraniczna (sic!). Dopiero w zeszłym roku dzięki kilku osobom (Gosia, Sylwia to o Was!), zaczęłam odkrywać ten nieodkryty dla mnie ląd jakim była polska literatura współczesna. Wtedy też pierwszy raz zetknęłam się z twórczością Alka Rogozińskiego. To pierwsze spotkanie było przyjemne, ale nie do końca rozumiałam dlaczego jest nazywany Księciem Komedii Kryminalnej. Teraz zdecydowanie rozumiem i zgadzam się w całej rozciągłości.
- Autor: Alek Rogoziński
- Tytuł: Babka z zakalcem
- Liczba stron: 290
- Data premiery: 12.08.2020
- Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Wracając do „Babki z zakalcem”, spotykamy w niej rodzinę Mirskich, a dokładniej Luizę oraz jej latorośle – czwórkę dzieci oraz dwójkę wnucząt. Jeśli wydaje Wam się, że z własną rodziną dobrze wyglądacie na zdjęciach to znaczy że jeszcze nie poznaliście Mirskich. Ich dobry wygląd na zdjęciach to doprawdy niezły eufemizm. Wśród tej całkiem sporej gromadki nie ma chyba ani jednej dwójki która by się chociaż odrobinę lubiła, a może jest? Kiedy podczas urodzinowego przyjęcia Luizy dochodzi do morderstwa, podejrzani są w zasadzie wszyscy. Smaczkiem w całej historii jest oczywiście Róża Krull i jej niesamowite przygody, z nutką romansu nawet. Postaci trochę jest, na szczęście nie na tyle by się pogubić i oczywiście na początku mamy spis, w razie gdyby jednak zdarzyło się komuś pogubić, ale wierzcie lub nie nie jest to możliwe. Każda z postaci ma swój charakterek i do ostatnich stron autor trzyma nas w napięciu kto jest mordercą! Któreś z dzieci Luizy, a może wnucząt? Może jakiś wzgardzony mąż, żona czy kochanek? Nie wiedzieć czemu do moich faworytów, niekoniecznie w kwestii morderstwa, należeli Lesław i Mateusz. Ale liczyłam skrycie, że może któryś z nich okaże się przyszłym spadkobiercą Luizy, czego ogłoszenie podczas przyjęcia niespodziewanie przerwał trup! To dopiero popsucie wyjątkowej imprezy.
Alek oczywiście bawi nas słowem, porównaniami do znanych celebrytów (mój słownik uparcie twierdzi, że chodziło mi o celebrantów) oraz równie zabawnymi co złośliwymi odniesieniami do rzeczywistości. Cięty język to u Alka jedna z jego ogromnych zalet. Wspomniana Róża Krull, która w poprzednim tytule była tylko wzmianką, w końcu się zmaterializowała i z całym bagażem 13stek i inszych czarnych kotów wkroczyła w sam środek imprezy z trupem. Gdybym tylko mogła nie odrywałabym się od niej nawet na chwilę! Niestety z przyczyn niezależnych musiałam, ale posiłkowałam się wówczas audiobookiem, by nie tracić ani chwilki. Jeśli więc macie gorszy dzień i potrzebujecie uśmiechu to zdecydowanie najlepszy pomysł na taki dzień. Wysłuchanie fragmentów w formie audiobooka (w aplikacji Storytel.pl) w wykonaniu Marcina Radela to była ogromna przyjemność i powiem Wam, że to jak on przedstawia tę historię jest po prostu majstersztykiem, który przewyższa tylko sama historia. Dla mnie – najlepsza premiera tego lata!
Wydawnictwu Skarpa Warszawska chciałabym serdecznie podziękować nie tylko za egzemplarz ale również, a w zasadzie przede wszystkim za ogromną niespodziankę jaką sprawili mi proponując objęcie tego tytułu patronatem 🥰 którą to rolę przyjęłam z ogromną przyjemnością i jeszcze nie raz o tym tytule usłyszycie! Alku, to ogromny zaszczyć móc patronować po raz pierwszy akurat Twojej książce. Zakalec wyszedł po prostu perfekcyjnie! Nieśmiało wspomnę, że moje najlepsze (i jedno z całych 2) ciasto które robię to własnie zakalec, czyli brownie! No i jeszcze świetne towarzystwo współpatronek – @subiektywnieoksiazkach, @nienaczytana, @noodla_books, @asia_bookasia
Moja ocena: 9/10 👍👍👍👍👍👍👍👍👍🤜