Drugi tom serii pruszkowskiej zostawił nas z większą ilością pytań niż wydawałoby się można znieść. Na całe szczęście miałam możliwość sięgnięcia po kolejny tom od razu po zakończeniu Krwi, o której pisałam Wam tutaj. Polecam jednak sięgnąć również do recenzji Aorty, która jest tutaj. Na początek kilka słów od wydawcy:

Tylko ci, którzy nie mają nic do stracenia, nie boją się śmierci. Były komisarz policji, Gabriel Byś, pracuje na czarno. Ledwo wiąże koniec z końcem i próbuje żyć normalnie, nie rzucając się nikomu w oczy. Jednak przeszłość nie pozwala o sobie zapomnieć i dopada go w chwili, gdy sądzi, że jest już bezpieczny. Pewnego dnia znajduje ludzkie szczątki w centrum handlowym, a jego kruchy świat rozpada się na kawałki. Zwłoki giną w niewyjaśnionych okolicznościach jeszcze przed identyfikacją. Gabriel staje przed dylematem – ukrywać się dalej czy podjąć niebezpieczną walkę z ludźmi, którzy pozbawili go wszystkiego. Jaką rolę w tej ryzykownej grze odegra była prostytutka, Kaśka, kobieta, która straciła wszystko, a jedyne, co trzyma ją przy życiu, to żądza zemsty? Witaj w świecie, gdzie nic nie jest takie, jakim się wydaje.

Wiecie co mnie najbardziej zadziwia w tych opisach wydawniczych? Kaśka, która według mnie jest fantastyczną równie prawną co Gabriel główną bohaterką, prawie w ogóle się w nich nie pojawia! W Krwi, tak jak Wam pisałam, szala uwagi czytelnika przesuwa się właśnie na nią. Po tym co przeszła, nie ma już naprawdę nic do stracenia. A Gabriel? Hmmm… Gabriel znowu zmienia swoje okoliczności, swoje zachowanie. Mam wrażenie jakby to była kolejna odsłona Gabriela, nowa twarz, nowa persona. Nic nie jest jasne i oczywiste, zarówno Gabriel jak i Kaśka prowadzą swoje nowe życie w ukryciu, przykryci widmem śmierci. Bardzo mnie to zaskoczyło, bo zaczynając Krew, gdzieś tam w głębi serduszka liczyłam, że im się wszystko poukłada. Że losy Gabriela i Kaśki splotą się na dłużej niż krótką chwilę. Ale to chyba nie mogłaby być ta seria. Kaśka wbrew wszystkiemu walczy i ciągnie nas dalej, ku finałowi. Dla mnie to ona jest tą główną postacią, która sprawia, że dotychczasowa historia splata się w całość i daje zaskakujący finał. Zaskakujący i… prawdę mówiąc nadal liczę na więcej 😉 przecież na tym się nie może skończyć ta historia. A przynajmniej jeszcze nie teraz. To chyba takie marzenia zadowolonego czytelnika. Dlatego z niecierpliwością czekam na kolejną powieść Bartka Szczygielskiego, bo nie mam wątpliwości, że warto na nią zaczekać.

A Krew pozostanie moją ulubioną częścią z całej trylogii.

A wy lubicie kryminały polskich autorów? Co Was zachwyca w takiej literaturze? Dla mnie kwintesencją powstawania dobrego kryminału są słowa królowej gatunku Agathy Christie o zmywaniu: „Jest to zajęcie tak głupie, że zawsze rodzi we mnie myśl o zabójstwie.”

Za możliwość przeczytania dziękuję @dreamingyarn

Moja ocena: 8/10 👍👍👍👍👍👍👍👍👍🤜