„Ostatnia walka” to finałowy, czwarty tom tetralogii Rachel E. Carter. Dla mnie było oczywistością, że po nią sięgnę, natomiast jeśli nie czytaliście poprzednich tomów wskakujcie tutaj by przeczytać o pierwszym tomie tej serii.

Wprowadzając w skrócie, seria skupia się na Ryiah, czerwonowłosej dziewczynie z plebsu, która wraz z bratem bliźniakiem wstępuje do Akademii. Jak można się domyślić wiele ich początkowych perypetii dotyczy konfliktów pomiędzy arystokracją a plebejuszami. Z kolejnymi tomami bohaterowie dorastają i z początkowych nastolatków (w tomach 1 i 2) przeistaczają się w świadomych swoich czynów dorosłych (w tomach 3 i 4). Jednak odwieczna walka pomiędzy plebejuszami, a arystokracją wydaje się nie mieć końca.

Nie wiem czy pamiętacie, z 3 tomem miałam kilka perypetii, bo próbowałam czytać ją po angielsku. Nie żeby język był jakiś skomplikowany, ale niestety czasem tłumaczenie robi sporo dobrego dla książki. Z 4 tomem już nie ryzykowałam i cierpliwie czekałam na polskie tłumaczenie. Co prawda w 4 tomie zmienia się tłumaczka i zamiast znanej z pierwszych trzech tomów Emilii Skowrońskiej pojawia się Małgorzata Fabianowska, jednak w fabule się tego nie odczuwa.

Ostatnia walka wciąga od pierwszych stron, tym razem krążymy z bohaterką wśród jej myśli co jest słuszne i właściwe dla niej, co dla jej kraju i czy będzie wiedziała jaką ścieżką podążyć, zwłaszcza, że jej myśli są raczej sprzeczne z polityką króla i jej nowo poślubionego małżonka. To wewnętrzne rozdarcie Ryiah sprawia, że gdzieś znika nam pewna siebie bohaterka, która do tej pory wierzyła w swoje przekonania i walczyła o nie do końca. Czarodziejka miota się pomiędzy własnymi przekonaniami, a miłością do małżonka, co powoduje, że zaczynamy w nią wątpić. Jednak ciągłe zwroty akcji sprawiają, że chcemy kontynuować przygodę z bohaterami.

Nie będę ukrywać, że choć finał trylogii jak najbardziej trzyma poziom pozostałych części to jednak zakończenie mnie rozczarowało i wydawało się trochę naciągane. Coś na zasadzie, to seria dla młodzieży, więc musimy ją zakończyć pozytywnie. Pokazać, że nawet ciemne charaktery mogą się zmienić i pokazując skruchę liczyć na totalne wybaczenie. Mnie to nie do końca przekonuje. Jednak jeśli lubicie dobrą akcję i niespodziewane zwroty to gorąco Wam polecam tą tetralogię. Chociaż to seria fantasy zdecydowanie dla młodzieży niż dla dorosłych, to nawet ci ostatni znajdą w niej coś dla siebie.

Za możliwość przeczytania dziękuję – Wyd. Uroboros

Moja ocena: 7/10 👍👍👍👍👍👍👍🤜🤜🤜