Dzisiejsza recenzja jest wyjątkowa. Książka, którą Wam prezentuję, trafiła do mnie dzięki BookTourowi, który organizowała Infinifable.
Cóż to takiego ten booktour? Ano jak sama nazwa wskazuje „podróż książki” (ew. trasa książki). Na czym polega taka podróż? Mówiąc w skrócie na tym, że ktoś przeczytawszy książkę postanawia się nią podzielić z innymi. Zbiera się grupa zainteresowanych, którzy również chcieliby ją przeczytać, organizator układa ich w kolejności na liście i wio! Książka wyrusza od Organizatora do 1szej osoby, a po niej do kolejnych. Co w tym fajnego? Nie dość, że mamy szansę na przeczytanie książki bez konieczności kupowania, to jeszcze możemy poznać myśli osób, które czytały ją przed nami.
Unf**ck yourself. Napraw się Gary’ego John’a Bishop’a to tytuł typowo poradnikowy, który gdzieś zatrzymał moją uwagę, ale znając moje uwielbienie do poradników wszelkiej maści (a raczej jego brak) szanse na kupienie były co najmniej marne. Postanowiłam spróbować swoich sił w Booktourze właśnie z tą książką, bo… to było wyzwanie! Tytuł mnie ciekawił, booktour zaintrygował, a i wystawi moje czytelnicze możliwości na próbę. Och tak! Chyba zapomniałam wspomnieć jeszcze o tym, że na orzeczytanie książki mamy określony czas – zwykle ok.7-14dni od dnia kiedy książka do nas dotrze.
A sama książka? Czyta się niemalże sama, bardzo płynnie i sprawnie. Argumenty autora, często bardzo oczywiste, mocno wpływają na odbiór. Niby wiemy o co chodzi, niby jest to dla nas oczywiste, ale jakoś nam samym to nie przyszło do głowy ;) Wydawałoby się banalna rzecz – zmiana własnego myślenia na inny kierunek, tak by działo się to czego byśmy chcieli. Wbrew pozorom wcale tak proste nie jest, bo jak przekonać własny umysł, lubujący się w samozachowawczych, bezpiecznych i nie wymagających rozwiązaniach żeby jednak pójść o krok dalej? Jak wydostać z tego kołowrotka w którym tkwimy robiąc wciąż to samo, co daje nam znów te same rezultaty? No cóż Bishop funduje nam mocny policzek, który ma sprawić byśmy się ocknęli z tego marazmu w którym tkwimy.
Hmmm… generalnie świetnie się czyta, napawa dużym optymizmem, który sprawia, że ma się ochotę przekręcić wszystko do góry nogami, trzymać egzemplarz pod poduszką by zaglądać w każdej chwili i…. tyle. Książkę skończyłam czytać już ponad tydzień temu. Przez pierwsze 2/3dni tkwiła mi w pamięci bardzo intensywnie, jednak teraz po tygodniu trudno byłoby mi przytoczyć cokolwiek prócz „chomika w kołowrotku”. Być może to dobrze, ciężko mi ocenić, bo poradniki nigdy nie należały do moich ulubionych lektur. Być może w świadomości nie utkwiło mi zbyt wiele, ale może moja podświadomość się czegoś nauczyła i mimo woli będzie mnie prowadziła ku lepszemu.
Moja ocena: 6/10 👍👍👍👍👍👍🤜🤜🤜🤜
Muszę Wam się przyznać, że polubiłam tą nową odsłonę wpisów-recenzji. Zostawiają mi ślad po tytułach nad którymi według mnie warto się zatrzymać i pochylić. Planuję również utworzyć dział Wyprzedaży Garażowej gdzie będą się pojawiały niektóre z recenzowanych tytułów (chyba że poszły już w świat lub tak je polubiłam, że chcę je zatrzymać na półce).