Z takich, czy innych względów Halloween nie obchodzimy. Dla nas wieczór jak każdy inny, z tą różnicą, że następnego dnia odwiedzamy rodzinę. W tym roku plan odwiedzin się pojawił z tradycyjnym pytaniem w jakiej konfiguracji? Jako, że podróż z naszym wózkiem nigdy nie należy do łatwych, a PKP tego nie ułatwia, ja z najmłodszym potomkiem zostaliśmy w domu. Ale by mieć odrobinę wkładu w wycieczkę postanowiliśmy stworzyć małe co nieco dla odwiedzanych – Piotrusia oraz małego solenizanta Gabrysia. Pomysłów pojawiło się bez liku, ze względu na czas (pomysł pojawił się w sobotni wieczór, a na rano musiał być zrealizowany) wybraliśmy 2 koncepty: Żyrafkę oraz Dinusia. Potem nastąpił kolejny etap tworzenia, w którym nieodzowni byli moi chłopcy, czyli wybór materiałów. Efekty tej twórczej nocy możecie obejrzeć poniżej:

Wykonanie:
Dinuś – bawełna 100% w kosmitów, minky lawendowe, tasiemki rypsowe oraz lamówka Sweetness, a w głowie mały szeleścik
Żyrafka – bawełna 100% w szopy, cudowne minky w kolorze mango Shannon Fabrics, tasiemki rypsowe oraz lamówka Sweetness, a do tego gryzak, piszczek w głowie i szeleścik w nodze